środa, 11 czerwca 2014

W niedzielę...

... 8 czerwca, we wsi Dargomyśl odbyły się IV Spotkania z Folklorem obszaru Lider Pojezierza. Przyznam się, że nie spodziewałem się tylu zespołów ludowych i takiego poziomu artystycznego, albowiem od trzech lat śledzę tę imprezę, która przemieszcza się po naszej gminie. Z 12 gmin należących do Stowarzyszenia "Lider Pojezierza" zazwyczaj swoją obecność zaznaczały trzy, cztery gminy. W tym roku podmiotów wykonawczych przybyło aż 12 z dziewięciu gmin. Było więc czego posłuchać, ale i popatrzeć również. Piękne stroje ludowe, których na tym terenie nie powinno być, bo przecież zamieszkali te ziemie głównie przesiedleńcy z różnych stron Polski i Europy, muzyka ludowa z różnych regionów, muzyka biesiadna, kresowa, współcześnie tworzone pieśni, przyśpiewki, a największym zaskoczeniem było widowisko obrzędowe "Chodzenie z gaikiem" przywiezione przez "Giżynianki" z gminy Nowogródek Pomorski. Patrząc na to wszystko, aż nie można było uwierzyć, że mamy taki skarb kultury ludowej na tych obcych kulturowo Ziemiach Odzyskanych, że nikt tego nie rejestruje, że żadna władza samorządowa nie obejrzała tego z widowni, że tym ludziom w wieku 50+ chce się pokazywać nasze polskie tradycje, uczyć polskich wiejskich pieśni, grać na przeróżnych instrumentach, ćwiczyć w szkołach, remizach, świetlicach czy prywatnych domach, stać w 30 stopniowym upale w wielowarstwowych strojach i cierpliwie czekać od 15.00 do 21.00 na swój występ. Jestem pełen podziwu i jednocześnie dumny, że mogłem tych ludzi zobaczyć, a nawet poznać, że oni są w tym miejscu i akurat teraz. Nie wszyscy są profesjonalistami, ale najważniejsze, że chcą się pokazywać i chcą śpiewać po polsku dla polskiej widowni. "Giżynianki" mnie zachwyciły nie tylko widowiskiem, ale głównie tym, że w zespole mają najwięcej młodych ludzi. Oto ich scenka z gaikiem:


Niedziela była też finalnym dniem tworzenia kilku kartek oraz kompozycji kwiatowych z bibuły. Muszę nieco uzupełnić półki z wyrobami, bo pora myśleć o dożynkach. Kartki robiłem wedle instrukcji ScrapMan'a, który w swoim filmiku pokazuje, w jak prosty sposób można stworzyć okazjonalną kartkę bez specjalistycznych tuszy czy dodatków scrapbookingowych. Oto moje wariacje na ten temat:




Na koniec miniaturowe bukiety z fantazyjnymi stokrotkami i szafirkami. Oczywiście w koszyczkach z papierowej wikliny.


I to tyle na dzisiaj. W piątek mamy aż dwie imprezy kulturalno-towarzyskie, ale nie jestem pewien czy będzie o czym pisać. Na razie nadal ciepło pozdrawiam i chłodu życzę.

piątek, 6 czerwca 2014

Otwarcie...

... pracowni było uroczyste i nastąpiło 5 czerwca! Trójka gości przecięła szarfę, wychyliła lampkę szampana, obejrzała pomieszczenia i z radością przystąpiła do zrobienia drobnej ozdoby z bibuły. Potem to już bankiet na całego - z nalewkami i potrawami kuchni włoskiej, a na deser zaserwowaliśmy placuszki z kwiatów czarnego bzu. Zachęcać do korzystania z pracowni nie trzeba było, bo goście stwierdzili, że nareszcie jest miejsce, gdzie będzie można tylko spotykać się na twórczych posiedzeniach. Nam było miło i cieszyliśmy się, że goście dopisali, a nawet przynieśli prezenty. Dziękujemy z całego serca.






środa, 4 czerwca 2014

Posucha...

... w zamówieniach sprawiła, że mam czas na robienie kompozycji kwiatowych z bibuły, wykańczanie drobnych dzbanków z papierowej wikliny, a nawet tworzenie kartek okazjonalnych. Jedna pójdzie aż w Bieszczady, do Leona, który w sobotę będzie miał swoją jubileuszową wystawę w Lesku. Gratulacje Leonie! Na kartce ukryty jest nasz Leon.


A to inna kartka, która będzie leżeć jako dyżurny prezent.


Dzisiaj nareszcie złapałem (w obiektyw, oczywiście) złodzieja naszych czereśni. Pan gołąb bezceremonialnie zrywa owoc, próbuje go przecisnąć przez dziób, a ponieważ nie przechodzi, więc go wypluwa i sięga po następny. Temu wszystkiemu przyglądała się sroka, która na coś liczyła, a może szydziła z niego? Od lat nie wierzę, że tylko szpaki obżerają się czereśniami. Oto dowód!



W czwartek mam oficjalne otwarcie pracowni. Będą goście, szampan... Pozdrawiam.