piątek, 4 listopada 2016

Oj, dawno...

... nie pokazywałem się na blogu i nie wiem doprawdy, czy nadrobię cały miesiąc. Wprawdzie coś się działo, bo to i dwa festiwale mam za sobą, i dwie nagrody przywieźliśmy z Polski, i kilka imprez obskoczyłem w radosnym uniesieniu, a nawet coś w pracowni robiłem, ale... Wielki bałagan wokół domu, który zaczął się 15 września i trwa nadal, nie stwarza komfortowej sytuacji w tworzeniu czegokolwiek, co ma znamiona sztuki użytkowej lub rękodzieła. Elewacja niby skończona, ale pogoda nie pozwala wykończyć wielu detali. Szef ekipy też się irytuje, a tu ciągle pada, albo za krótko jest bez deszczu. Grzybów w lesie nie ma... Zresztą chyba niewiele osób zagląda na moją stronę, więc wybaczam sobie to dolce farniente i pokażę (tym nielicznym) parę drobiazgów, bo to już się myśli o Bożym Narodzeniu.

Kolejna wersja jesiennej kompozycji

Bożonarodzeniowy lichtarzyk
Lichtarzyk z dużą świeczką

To ostatnie zdjęcie jest z festiwalu w Krośnie. Byłem na warsztatach głosowych u Ziuty Zającówny z Krakowa. Warto było - znowu się czegoś nauczyłem. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz