czwartek, 28 stycznia 2016

Recytacja...

... nie jest moją ulubioną formą wypowiedzi artystycznej. Preferuję teatr, śpiew czy rękodzieło w najbardziej nawet  infantylnej formie. Jednakże kiedy zjawiają się na moich zajęciach osoby z pasją, zdolne i chcące się uczyć - to czemu im nie pomóc? Nie jestem w recytacji wybitnym znawcą, ale miałem z nią do czynienia jeszcze w szkole średniej i na starość jak czkawka wróciła i nawet przyjemnie się odbija. A to chyba dlatego, że pracuję z dziwnym zestawem pań, które dzieli dwa pokolenia. Wika jest uczennicą w gimnazjum, a Ula - zdolną emerytką. Wika od trzech lat gra u mnie w teatrze, prowadzi konkursy recytatorskie, bierze udział w różnych programach artystycznych w szkole i chce wreszcie osiągnąć jakiś sukces osobisty. Ula - od roku uczestniczy w "Liściu Dębu", ale też zagrała u mnie w spektaklu plenerowym i w montażu poetyckim. Ciągle chce się uczyć. W 2 edycji "Liścia Dębu", który się odbył w czwartek, 21 stycznia, obie panie zdobyły I miejsce w swoich kategoriach zadziwiając swoimi interpretacjami nie tylko słuchaczy i jurorów, ale i mnie. Bardzo im za to dziękuję. I gratuluję!

Wika i Ula

Zaczyna się myślenie o Wielkanocy. Pierwsze robią się kartki, które bardzo chcę spieniężyć. Czy ktoś z chęcią je kupi? W środku są gotowe życzenia, ale można je wyjąć i umieścić własne.





Pozdrawiam i czekam na opinie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz