niedziela, 14 grudnia 2014

Jarmark...

... Adwentowy w Kostrzynie (już dziesiąty) uważam za ciekawe doświadczenie organizacyjne i komercyjno-pomocowe. Wystawcy jakby się znali od lat, jakby wiedzieli, co można pokazać, co idzie, a czym można zachwycić kupujących i najważniejsze, że nie wszyscy sprzedawali jedynie dla siebie. Większość wystawców rekrutowała się z organizacji pozarządowych, warsztatów terapii, UTW czy domów dziennego pobytu, które to organizacje i instytucje zarabiały na swoje potrzeby statutowe. Każdy miał naprawdę perełki do pokazania, kupienia lub smakowania. Ciasto szło najprędzej, a nam udało się zachwycić mieszkańców Kostrzyna niewielkimi pracami. Główną atrakcją Jarmarku był jednak przyjazd kilkudziesięciu Mikołajów na motorach, w czerwonych strojach, którzy dzieciom i niektórym dorosłym wręczali czekoladowe figurki. Huk, ryk silników, popisy na motocyklach, piski dzieci i zestresowane psy wypełniały zgiełkiem cały plac z wielką choinką  po to, by zapalić ją uroczyście i tym samym rozpocząć już przedświąteczne wyczekiwanie na Boże Narodzenie. Piękna tradycja, o której dowiedziałem się dzięki Zosi Szczygieł, naszej dębnowskiej koronczarce, której bardzo dziękuję za zaproszenie. Tak wyglądało nasze stoisko.




W sobotę, 13 grudnia, miast maszerować w żenującej procesji, pojechaliśmy z żoną do Szczecina, gdzie w Teatrze Kana odbywała się kolejna odsłona projektu Okna. Tym razem przez dwa dni prezentował się Ośrodek Brama Grodzka - Teatr NN. Nigdy nie słyszałem o ich działalności, więc warto było przejechać się do Szczecina na parę godzin, by znowu się czegoś o naszej historii i kulturze nauczyć. Żeby zobaczyć niby monodram, a właściwie monolog, gawędę w wykonaniu Witolda Dąbrowskiego i wypełniającego scenę dźwiękiem klarnetu Jarosława Adamowa, a zatytułowany "Opowieści z Bramy". Ponieważ nie byłem na zajęciach warsztatowych pozwoliłem sobie poczytać w programie, czym się zajmuje Ośrodek i nie chcąc strywializować ich celów przytoczę słowa z opisu tego projektu: "Działania Ośrodka nawiązują do symbolicznego i historycznego znaczenia jego siedziby - Bramy Grodzkiej, dawniej będącej przejściem pomiędzy miastem chrześcijańskim i żydowskim, jak również do położenia Lublina w miejscu spotkania kultur, tradycji i religii. Przez lata Brama stała się miejscem, gdzie - jak w Arce Pamięci -€“ ocalane są dla przyszłych pokoleń stare fotografie i różne dokumenty." 


Na koniec pani Joanna Zętar z Witoldem Dąbrowskim zaprezentowali nam film "Miasto Magiczne", czyli rzecz o Lublinie - mieście, gdzie ważyły się losy naszej Polski i gdzie miał nastąpić koniec świata, jeżeli udało by się przyspieszyć wolę boską. Ci, którzy nigdy nie byli w Lublinie zapewne zatęsknili za nim, bo tam nie tylko cuda się działy, ale i ludzie są cudowni opowiadający o mieście historie prawdziwe, żywe i pełne emocji. Nie pamiętam czy widziałem kiedykolwiek dokumentalny film, który w tak mistyczny sposób sportretował jakieś miasto. Nie dziwię się, że powieści Singera umiejscowione są w Lublinie. A polecam je przeczytać, bo tak realistycznie i jednocześnie magicznie nikt z Polaków w czasach pozytywizmu nie pisał.


Kartek nie pokazuję, bo zapomniałem je sfotografować. Chyba, że ktoś zamówi i dorobię. Ale na razie na to się nie zanosi. Dostaliśmy natomiast zaproszenie! Od Stowarzyszenia Przyjaciół Krześnicy, którzy 28 grudnia organizują swoją pierwszą, wielką imprezę dla lokalnej społeczności - Koncert kolęd Zespołu Pieśni i Tańca Szczecinianie. O Stowarzyszeniu i koncercie napiszę później, bo warto. Tymczasem pozdrawiam ciepło w grudniową ciepłą noc. Oto świąteczne zaproszenie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz