wtorek, 21 kwietnia 2015

Posiałem...

 ... to, co o tej porze posiane być powinno. Zostały jeszcze do wsiania ogórki i fasola w różnych odmianach. Nie szalałem z ręcznymi robotami, bo i z teatrem nieco więcej obcowałem. Graliśmy spektakl w Gorzowie Wlkp. (podobał się paniom, aż łzy miały w oczach), byłem na Kontrapunkcie w Szczecinie, żeby obejrzeć najnowszy spektakl Teatru Abanoia (zabawny, mądry, skromny i zmuszający do refleksji nad kultem ciała) zatytułowany "No. Body". W chwilach zimnych wiatrów siedziałem w pracowni i tłukłem drobne kwiatki w różnych kolorach. Powstały dwie skończone kompozycje.

Kwiaty jabłoni i mniszka lekarskiego w dwojakach z papierowej wikliny

Kwiaty jabłoni

Przy okazji zrobiłem dla jednej z moich aktorek kartkę urodzinową w ramce, bo zaprosiła cały zespół do lokalu na kolację. Pierwszy raz coś takiego nam się zdarzyło.


Wiosna rozbujała się na dobre, więc doglądam ją sporadycznie, żeby nic złego jej się nie stało. Resztę czasu poświęcam na próby dwóch widowisk, kręcenie kwiatów i plecenie koszyków. Oto jeden z nich.


Życzę próbowania wielkiej ilości świeżego powietrza, bo w tym roku jest wyjątkowo różnorodne. Pozdrawiam spracowaną ręką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz