czwartek, 5 września 2013

Dożynki...

... gminne w Pełczycach. Bo właśnie do Pełczyc zostaliśmy zaproszeni z naszymi pracami, bowiem w naszej gminie nie znalazło się dla nas miejsce. Byłem z trzema paniami, które wystawiały swoje kwiaty, papierową wiklinę i koronki. Dostaliśmy od organizatorów dwie chaty rybackie, poczęstowano nas kawą, potem chlebem ze smalcem i ogórkiem, na obiad dostaliśmy pierogi z soczewicą i zupę rybną. Na deser był wędzony leszcz - znakomity. Pierwszy raz czuliśmy się jak goście, a nie jak intruzy. Niewielu gości przewinęło się po alejce z rękodziełem, ale ci, którzy przystanęli przed naszymi chatami byli oczarowani różnorodością kwiatów, technikami ich wykonywania, papierową wikliną jeszcze bardziej, a para Niemców aż kupiła jednego kwiata, bo nie mogli uwierzyć, że to z papieru. Na okoliczość Dożynek w Pełczycach zrobiłem kilka koszyków z tradycyjnymi kwiatami oraz dwukolorowe łubiny, które wymyśliłem na parę dni przed.



Teraz pora odpocząć od ręcznych robót i czas wziąć się za teatralne projekty. Tak, ale czy będę zatrudniony w domu kultury jako instruktor teatralny? Może nowy pan Dyrektor będzie chciał mnie jeszcze na jakiś czas? W przyszłym roku mojemu teatrowi stuknie 20 lat... Pełen nostalgi i wspomnień pozdrawiam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz