czwartek, 17 października 2013

Mam wrażenie...

..., że te moje wynurzenia i samochwalenie się umiejętnościami trafia w pustkę. Chyba nikt tego nie czyta, nie reaguje na prace, bo albo są mało wartościowe, albo nie mieszczą się w żadnej przyzwoitej ocenie. Przepraszam, chciałem tylko pokazać, że nawet emeryt może nadal się uczyć czegoś przydatnego i pomagać tym, którzy już polubili polskie rękodzieło, a nie umieją korzystać z zakupów w internecie. Prowadząc warsztaty zachęcam do korzystania z wzornictwa polskich artystów ludowych, czy też polskich scraperek, a ostatnio odkryłem, że jest i paru facetów, którzy z powodzeniem odnajdują się w tworzeniu kartek, haftowaniu, szydełkowaniu czy też w robieniu biżuterii. Niestety nie mam duszy twórcy, który codziennie zasiada do swojego warsztatu, by wykonać kolejną wymyśloną, albo wyśnioną pracę i chętniej uczę podstaw bibułkarstwa czy plecionkarstwa. Dlatego podziwiam te panie, które oprócz swoich zawodowych, czy też domowych obowiązków tworzą z pasją kolejne cudeńka, nieustępujące formą ani chińskim, japońskim, czy ostatnio podziwiane przeze mnie, rosyjskim wytworom rąk ludzkich. Skoro nas to cieszy, "leczy" z marnotrawienia czasu, pozwala kontaktować się z żywym, a nie wirtualnym człowiekiem, skoro to dekoruje naszą psychikę i wciąż rozwija wyobraźnię - to wspierajmy się, piszmy do siebie na tych pięknych kartkach, odtwórzmy ruch posyłania do siebie słów ręcznie umieszczonych na papierze. Ja tak bardzo lubię zaglądać do skrzynki pocztowej wiszącej na moim płocie, że sprawdzam ją nawet w niedzielę... I zazwyczaj jest pusta! Tym, którzy odczytają te moje refleksje dedykuję tę ręcznie i bez okazji poskładaną z papierków kartkę.

P.S. Marzę o tym, by pod tą kartką znalazł się jakiś komentarz. Może być pozytywny, albo sympatyczny... Nie obrażę się. Ale pozdrawiam w ten wietrzny i dżdżysty wieczór.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz