czwartek, 7 listopada 2013

Bransoletka...

...przyjaźni, albo plecionka, czy też bransoletka z muliny. Pamiętam, kiedy ze 20 lat temu odwiedzili nas Holendrzy, to każdy chłopak plótł swoją bransoletkę, by potem zawiązać ją na ręce jakiejś polskiej dziewczynie. Nauczyłem się tego fachu i wielokrotnie na różnistych warsztatach w Polsce wracałem do robienia ich. Próbowałem nawet przekonać młodzież do tej bardzo zręcznej produkcji pamiątek, które na pewno zostawiają w pamięci ślad po darczyńcy. Na próżno. Niektórzy zaczynali ze słomianym zapałem i po paru supłach zostawiali, a ja musiałem kończyć je czasami po wielu miesiącach, bo mi żal było wyrzucać tych nitek. I tym razem też podobnie się stało. Znalazłem pół roku temu na stronie http://friendship-bracelets.net/index.php tysiące wzorów bransoletek wymyślanych przez dzieciaki z całego świata, z których wybrałem akurat ten i ćwicząc swą cierpliwość po trzech miesiącach dokończyłem chyba ostatnią w moim życiu kolorową plecionkę. Teraz trzeba sobie będzie poszukać osoby, której zawiążę  ten supeł w dowód przyjaźni.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz